Siedzieli
wspólnie przy stole, kończąc jeść obiad. Dziewczynka skończyła swoją porcję i
oparła łokcie na stole, a na nich swoją buźkę. Spojrzała na ojca, który
siedział naprzeciw niej.
- Tato… - zaczęła, wpatrując się w niego.
- Słucham skarbie.
- Kiedy wróci mamusia? Tęsknie za nią. – powiedziała
cicho, a mężczyzna smutnym i tęsknym wzrokiem spojrzał na swoją córkę.
Dwudziestosześciolatka, która karmiła swoja młodszą siostrzenicę, siedzącą w
foteliku, przerwała na chwilę i najpierw spojrzała na Zaidę, później na Davida.
- Królewno, poczekamy aż Olaya zje swój
obiadek i pójdziemy razem do ogrodu, porozmawiamy, dobrze? – powiedział, a
dziewczynka, skinęła główką, wiercąc się na swoim miejscu.
Kobieta ubrała na małą łyżeczkę ostatek
papki, która była posiłkiem jej siostrzenicy i wsunęła jej ją do buźki.
- Zjedzone. – uśmiechnęła się do maleńkiej
brunetki, a ta odpowiedziała jej szerokim i głośnym śmiechem. To dzięki tym
dwóm małym istotką, które ciągle biegały, bawiły się i śmiały, David i Alita
nie popadli w załamanie po śmierci Patricii. Oboje czuli i wiedzieli, że jest
ktoś, dla kogo muszą żyć, że kimś muszą się zaopiekować. To dzięki nim
znajdowali sens i powód do uśmiechu.
- W takim razie idziemy. – Villa wstał i
podszedł do fotelika, wziął na ręce młodszą córkę, a druga załapała go za dłoń
i tak wyszli na zewnątrz, do ogrodu. Gonzalez wstała i zaczęła zbierać brudne
talerze. Włożyła je do zlewu i pozmywała. Wzięła wilgotna ścierkę i wytarła
podstawkę w foteliku, gdzie widniały pozostałości po posiłku małej Olayi.
Odstawiła go w kąt, na jego miejsce. Wyszła do salonu i stanęła przy dużym
oknie, obok wyjścia na taras. Zobaczyła, leżących razem na hamaku, przytulonych
do siebie Davida i jego córki. Zawsze zastanawiała się dlaczego ona jeszcze nie
ma swojej rodziny… Może dlatego, że gdy tylko na jej drodze pojawiał się jakiś
mężczyzna, ona szukała w nim swój ideał… Kogoś takiego jak facet, którego
poznała dziesięć lat temu. Zazdrościła siostrze, że ma takiego właśnie faceta i
córki. Patricia w teraźniejszym wieku Ality, miała już męża i jedną córkę. To
dla nich zrezygnowała ze swojej gry w piłkę. Postanowiła stać się dobrą i
odpowiedzialną matką, żoną oraz panią domu.
Ponownie spojrzała przez okno i zobaczyła, że
w tym momencie obie dziewczynki mocno przytulają swojego ojca. Po chwili wstają
i wracają w kierunku domu. Wchodzą po trzech schodkach i są już na tarasie.
Kobieta otwiera im tarasowe drzwi z lekkim uśmiechem.
- Ciociu, teraz Olaya idzie na drzemkę, a
tatuś pójdzie ją uśpić. Pobawisz się ze mną albo poczytasz bajeczkę? – zapytała
Zaida.
- No pewnie. – uśmiechnęła się do niej i
wzięła ja na ręce. Ruszyła z nią na górę, a zaraz za nimi szedł David ze swoją
młodszą córką. Weszli do innych pokoi. Alita postawiła Zaidę na mięciutkim,
puchatym, fioletowym dywaniku, który leżał na podłodze w jej pokoju.
- Chcę jednak posłuchać jak czytasz mi
bajkę. – rzuciła szybko i podbiegła do półki z mnóstwem książek. – Chcę tą! –
zawołała i ułożyła się z nią, wygodnie na swoim łóżku. Alita usiadła obok niej
i wzięła książkę do ręki. Okładka była czerwona, a na jej dole widniał szklany
pantofelek na tle ślicznego, bajkowego zamku. Nad motywem zamieszczony był duży
napis Kopciuszek. – Mama mi ją kiedyś
kupiła i powiedziała, że ją przeczytamy, ale to się nie stało. – zrobiła smutną
minkę. – Przeczytasz mi ją ciociu?
- Pewnie księżniczko. Usiądź wygodnie i już
zaczniemy. – pogładziła ją po włosach, a ona usiadła bardzo blisko niej, by
widzieć obrazki w książce. – Dawno, dawno temu żyła sobie pewna bardzo śliczna
dziewczyna… - zaczęła czytać, a dziewczynka wtuliła się w jej ramię.
- Książe rozpoznał w Kopciuszku, dziewczynę
z którą tańczył na balu. Zabrał ją ze sobą do swojego królestwa i żyli długo i
szczęśliwie. Koniec bajeczki. – Alita zamknęła ostatnią stronę i spojrzała na
siostrzenicę. – Podobało się?
- Tak, ale chcę o coś zapytać.
- Słucham.
- Kim była macocha? Kto co jest? Nigdy o
kimś takim nie słyszałam. – padły słowa, a kobieta poczuła zmieszanie. Jak
miała to jej wytłumaczyć? – Ciociu, kto to jest?
- Więc… Jeżeli twój tata ożeniłby się po raz
drugi, to ta kobieta byłaby twoją macochą.
- A byłaby taka zła jak w tej książce?
- Nie, oczywiście, że nie! Ona byłaby dla
ciebie i dla Olayi bardzo dobra. – uśmiechnęła się Alita. – To byłaby taka
twoja druga mamusia.
- Nie! To ty jesteś moją drugą mamusią!
Ciociu! Zapomniałaś?! Ale z ciebie gapa! Jesteś moją mamusią chrzestną! –
oburzyła się sześciolatka. – I wiesz co? Wczoraj miałaś rację… Dziś tatuś też
powiedział, że mamusia jest w moim serduszku i w Olayi też! – ożywiła się
dziewczynka. – Nie okłamałaś mnie! – zaśmiała się.
- No a ja cię kiedykolwiek okłamałam? –
zapytała roześmiana.
- No nie. – Zaida się uśmiechnęła z lekkim
zawstydzeniem. – A wiesz, tatuś jeszcze mówił, że mama jest w niebie i patrzy
na nas wszystkich z góry! – mówiła z szeroko otwartymi oczami.
- Bo to prawda. Co jeszcze ten twój tatuś
mówił?
- Że mama jest teraz w miejscu, gdzie będzie
się nami opiekować, ale jej z nami już nie będzie. Szkoda, bo będę za nią
tęsknić, ale tata też obiecał, że zabierze mnie i Olaye w miejsce, gdzie
mamusia śpi! Tak samo jak dziadek i babcia! Ale ja powiedziałam wtedy, że o
kimś zapomniał… - opowiadała mała brunetka.
- O kim? – zainteresowała się dziewczyna.
- O tobie! Ciociu, ty naprawdę jesteś gapą!
Powiedziałam, że bez ciebie nie pójdę, a on wtedy się zaśmiał i powiedział, że
ciebie też na pewno weźmiemy. Więc pójdziemy razem! – uśmiechnęła się. – A… -
zaczęła. Ona jest naprawdę podobna do swojej matki, jest gadatliwa. – Zapytałam
się też taty czy zostaniesz z nami na zawsze. Odpowiedział, że nie wie.
Zostaniesz? Mam lepszy pomysł! Zostań naszą dobrą macochą! – najpierw zaczęła
mówić po woli, a później się ożywiła. Kobieta była wprost oszołomiona kolejnymi
słowami dziewczynki.
___________________________________________________
Złamałam swoje postanowienie... Rozdziały miały być raz w tygodniu, a tu niespodzianka i jest jeszcze dziś ;)))
No i jestem zaskoczona takimi statystykami i szybko przybywającymi komentarzami ;**
To ja chce więcej takich niespodzianek i już dzisiaj kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <333
Strasznie mi się podoba :D Nie wiem jak go opisać :) Za dobrze piszesz ;P Czekam na kolejny rozdział ^^
I co z tego że złamałaś postanowienie ale mnie uszczęśliwiłaś i resztę czytelniczek ;] Dobrze że David w końcu wszystko dziewczynką wytłumaczył a Zaida po prostu mnie rozwaliła mnie swoimi tekstami ;) Oczywiście czekam na next xD
OdpowiedzUsuńCo za miła niespodzianka... ;**
OdpowiedzUsuńZaida...Słodzutka kruszynka!::)Fajnie by było gdyby Ali i David sie chajtnęli!!Czekam n anexta:*
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy rozdział. widać, że Zaida jest silniejsza niż ktokolwiek przypuszczał. nawet sama już wybiera sobie macochę. myślę, że mała dziewczynka w jakimś tam stopniu zbliży do siebie Davida i Alitę. czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :> gdy Zaida opowiadała to co jej tatą powiedział aż się popłakałam. :/ tak mam. No jestem ciekawa jak się to dalej potoczy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńsłodkie i wzruszające to było jak Zaida opowiadała co jej tatuś powiedział. wyobraziłam sobie ten widok Davida z córeczkami na hamaku :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i zapraszam do siebie na prolog - [justpiazon.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńZaida jest słodka <3 i gada jak najęta! ^^
OdpowiedzUsuńswoją drogą... szykuje nam się kolejny El guaje junior w lutym! :D
pozdrawiam :*
Chyba nie jest łatwo dziecku powiedzieć o czymś takim... Jak widać Villa poradził sobie z tym doskonale :) Cieszy też stosunek Zaidy do Ality (i odwrotnie). Taką matkę chrzestną mieć to skarb :)
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
Nie ma co sie zaskakiwać, bo tego się można było spodziewać już po pojawieniu się prologu! Super blog! Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńNie wiem jak innym, ale mnie łamanie postanowień tego typu jak najbardziej przypada do gustu;p Kolejny smutny rozdział. Naprawdę potrafisz wzruszyć. No i dać trochę nadziei pod końcem:)
OdpowiedzUsuń:*
Rozdział niesamowicie smutny, ale jeszcze bardziej wzruszający. Sama końcówka przepełniona ogromną nadzieją. Osobiście bardzo żal mi Davida i dziewczynek, bo śmierć tak bliskiej osoby jest uczuciem nieporównywalnym z żadnym innym, a tym bardziej trudnym do ujęcia czy zrozumienia, jeśli samemu nie przeżyło się czegoś podobnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-**
Możesz robić takie niespodzianki częściej ;)
OdpowiedzUsuńKolejny smutny rozdział. Dobrze, że David powiedział to małym w taki sposób. A Zaida jest kochana. :> Mała gaduła z niej. Swoją drogą fajnie by było, gdyby ten fragment o Alicie jako dobrej macosze dziewczynek usłyszał David. :)
Pozdrawiam, ;*