piątek, 1 lutego 2013

15 - Razem uciekniemy do najdalszych granic Gdy je przekroczymy nie oddam ciebie za nic.

Epilog

   Siedziała na trybunach Mini Estadi Barcelona z pięcioletnim synem na kolanach, a obok niej siedziała trzynastolatka. Cała trójka kibicowała ojcu i siostrze. Młodziutka damska kadra Blaugrany walczyła właśnie o puchar Hiszpanii z madrycką drużyną.
 Osiemdziesiąta dziewiąta minuta wynik wskazywał na remis 1 – 1.
  Widziała, jak piłka przy nogach jej koleżanek turla się po murawie i przesuwają się pod pole karne gości. Mała zmyłka obrońców, przerzutka i w dobrym momencie wybiegła do przodu. Główką wpakowała piłkę do bramki. Gwizdek – koniec meczu. Dziewczyny zaczęły piszczeć z radości i biec za tą, która sprawiła, że wygrały. Podniosła dwa palce wskazujące i wzniosła je ku górze, patrząc w tym kierunku. To właśnie tego dnia mijała dziesiąta rocznica śmierci jej matki. Ten gol był dla niej, niegdyś również znakomitej piłkarki.
Przy linii końcowej boiska Zaida wpadła w objęcia trenera, swojego ojca, który od dawna przygotowywał ją i resztę drużyny do tego meczu.
 Kilka minut, jako kapitan drużyny, odbierała puchar od prezydenta. Nie wzniosła go sama. Weszła w tłum reszty dziewczyn i zawołała swojego ojca. Chciała wznieść trofeum razem z nim.
 W końcu bliscy mogli wejść na murawę boiska. Alita mocno uścisnęła Zaidę i późnej swojego męża. Pogratulowała im zwycięstwa. Zostawiła ojca z córkami samych i podążyła za małym Lucą, który pobiegł za piłką. Chłopiec kucał i bawił się leżącą na murawie futbolówką. Przykucnęła przy nim i pogładziła po kruczoczarnych włoskach na głowie.
   - Tworzycie wszyscy cudowną rodzinę. – usłyszała znajomy głos i podniosła wzrok. Tuż obok niej kucała jej siostra i wpatrywała się w małego Villę. – Macie wspaniałego synka. David zawsze go pragnął. – uśmiechnęła się.
   - Patricia… - wyszeptała i wtedy tamta spojrzała za nią. Alita zrobiła to samo. Patrzyła na Guaje, który obejmując ramionami obie córki, po woli przechodzili się po murawie boiska.
   - Mówiłam, że powinniście być razem. Miałam rację, że będziecie ze sobą szczęśliwi. I chciałam podziękować, za to że wychowaliście Zaidę i Olayę na cudowne dziewczyny, prawie już kobiety. – mówiła spokojnie. Alita znów spojrzała na Davida i dziewczyny, ale wtedy już nie było przy niej siostry. Rozejrzała się i zaśmiała sama do siebie.
   - Chodź kochanie. – wyciągnęła dłoń do syna, który ją chwycił. Podeszli do reszty ich rodziny. Dziewczyny zabrały ze sobą swojego młodszego brata i pobiegły do innych. Guaje objął ramieniem Alitę. Spojrzała za siebie i zobaczyła, stojącą na trybunach Patricię, uśmiechniętą i pokazującą jej kciuk skierowany ku górze. Uśmiechnęła się i mocniej przytuliła do Davida.
   - Wiesz co, ja czuję, że Pati jest tu z nami. – uśmiechnęła się.
   - Jest i czuwa nad nami wszystkimi. – odparł i pocałował ją w czubek głowy. 
_____________________________________
  To już koniec tej historii. Jestem z siebie dumna, bo to pierwsze opowiadanie, które udało mi się zakończyć. Naprawdę go polubiłam i szkoda mi się z nim rozstawać! No, ale cóż, wszystko ma swój koniec, prawda? 
 Dobrze wiecie, że nie odchodzę wraz z zakończeniem tego opowiadania. Dobrze też wiecie gdzie mnie szukać. 
 Mogę Wam zagwarantować, że za niedługo pojawią się inne opowiadania. Mam głowę pełną pomysłów :)
Pozdrawiam i mocno całuję, Wasza Coppernicana :)