środa, 7 listopada 2012

9 - Stać wśród tych którzy zagubili rytm, Tam nas nie prowadził nikt



 Zaparkowała samochód pod ciągiem budynków i wysiadła z niego. Ruszyła prosto do lokalu, w którym mieściła się cukiernia, gdzie wczoraj zamówiła tort dla Olayi. Zapatrzyła się w ekran swojego telefonu i gdy miała zamiar przekroczyć próg, poczuła że na kogoś wpada.
   - Przepraszam! – zawołała i podniosła wzrok. W mężczyźnie, na którego wpadła rozpoznała jej już znanego wcześniej chłopaka.
   - I znów na siebie wpadamy. – zaśmiał się.
   - Racja, już drugi dzień pod rząd. – dodała.
   - Ale przyznaj, że to są miłe zderzenia. – posłał jej uśmiech. – Kupujesz tu coś? – wskazał na wnętrze cukierni.
   - Zamówiłam tu tort dla siostrzenicy. – odpowiedziała z uśmiechem.
   - W takim razie zapraszam. – otworzył jej drzwi i wpuścił jako pierwszą. Podobało się jej wnętrze cukierni. Ściany były w odcieniu kawy z mlekiem, z jasnymi wzorkami. Po jednej stronie stało kilka stolików, a po drugiej lada z wypiekami za szybą. Z zaplecza wyłoniła się sylwetka niewysokiej kobiety, z wyglądu miała jakieś ponad 50 lat.
   - Dzień dobry. – przywitała się dziewczyna.
   - Dzień dobry. Podać coś? – zapytała kobieta z uśmiechem na ustach i z kątem oka spojrzała na chłopaka, stojącego obok Ality.
   - Chciałabym odebrać zamówienie. – powiedziała i położyła na ladę karteczkę z którą miała odebrać wypiek.
   - Mamy dziś mały poślizg, poprzez awarię z prądem, ale z tego co wiem, to właśnie ten tort jest w trakcie przygotowania, więc jakby mogła pani chwilę poczekać… - mówiła.
   - W takim razie Alito, zapraszam cię na najlepszą kawę i ciasto w mieście. – wtrącił Beni i ukradkiem puścił oczko do kobiety za ladą.
   - W porządku. – odpowiedziała i w tym samym momencie została zaprowadzona przez chłopaka do wolnego stolika w kącie cukierni.
   - Wiesz, że już wczoraj myślałam, żeby gdzieś cię zaprosić, no na przykład na taką kawę. – uśmiechnął się, odsuwając krzesło dla brunetki. – I również cię przeprosić.
   - Przeprosić mnie? Za co? – zapytała, zdziwiona siadając.
   - Za to, że wypaliłem z tym zaproszeniem na imprezę, a Fabian potem powiedział mi, że twoja siostra dopiero co… - ugryzł się w język. – Przepraszam. – zreflektował.
   - Oj przestań, skąd mogłeś wiedzieć.
   - Tak czy siak, chciałem cię przeprosić. – uśmiechnął się, a po chwili do stolika podeszła kobieta z dwiema filiżankami kawy i dwoma kawałkami ciasta na maleńkich talerzykach.
   - Wiesz co Beni… - Alita nachyliła się trochę do chłopaka, gdy tamta odeszła. – Ta kobieta ciągle nas obserwuje, tak dziwnie się patrzy. – szepnęła.
   - A to tylko dlatego, że to moja mama i jutro gdy będę na tradycyjnym niedzielnym obiedzie, wszyscy będą mnie wypytywać czy jesteś moją dziewczyną. – uśmiechnął się, odpowiadając szeptem. Alita spuściła wzrok i jakby z lekka zaczerwieniła się. – Nie no, z tym wypytywaniem to żartowałem, ale na serio, to jest moja mama, a teraz siedzimy w jej rodzinnej cukierni. – wyjaśnił. – Pracuje tu moja siostra, mama i dwie ciotki. Jak to mówią, wszystko zostaje w rodzinie.
   - Rozumiem. – uśmiechnęła się pod nosem.
   - Dzisiejszy wieczór masz zarezerwowany dla siostrzenicy, a jutrzejszy? Co robisz jutro?
   - Idę na mecz, a na nim będę kibicować szwagrowi i przyjaciołom, pilnować dziewczynek i przy okazji wykonywać swoją pracę. – uśmiechnęła się.
   - Właśnie miałem ci zaproponować na ten mecz wyjście, bo mam dwa bilety. Fabian mnie wystawił, bo idzie z Natalią, a ja kupiłem miejsca w dobrym rzędzie.
   - Oni się wycwanili, bo mają już załatwione miejsca w loży vipów. – zaśmiała się. – Ale swoje bilety możesz komuś odsprzedać. Reina niestety jutro w południe musi już wracać, więc jedno miejsce zostaje wolne. Zapraszamy do naszego towarzystwa.
   - Loża vipów? No tak, twój szwagier, brat Natalii… Okey. Dzięki za zaproszenie, chętnie skorzystam. – odpowiedział z uśmiechem. – Mówiłaś, ze na meczu będziesz pracować?
   - Jestem fotografem. Dostałam zlecenie, by sfotografować ‘sportową duszę Barcelony’. Potem te zdjęcia mają trafić do jakichś albumów.
   - Myślałem wcześniej nad fotografią, ale jednak postawiłem na architekturę.
   - Tak czy siak, oboje mamy duszę twórcy. – zaśmiali się oboje.
 Po chwili tort dla Olayi był już gotowy. Dziewczyna podziękowała za miłe spotkanie, spędzony czas i pożegnała się z chłopakiem, wcześniej potwierdzając jutrzejsze spotkanie na Camp Nou.

   Weszła do domu z pakunkiem, który odstawiła na komodę w korytarzu. Zdjęła buty i weszła w głąb pomieszczenia. Przystanęła w progu salonu i ujrzała śpiącego Davida z dziewczynkami, przytulonymi do tego obu boków. Uśmiechnęła się na widok drzemiącej trójki. Oparła się o ścianę i wbiła wzrok w ten piękny obrazek. Zawsze zazdrościła siostrze takiej rodziny. Na początku bardzo zazdrościła Patrici miłości jej i Davida. Ona zawsze dla piłkarza była tylko i wyłącznie przyjaciółką. Na początku to bolało, później przed samym ich ślubem, miała cichą nadzieję, że to się zmieni, a po narodzinach Zaidy już to wszystko zaakceptowała  i cieszyła się ich wspólnym szczęściem.
 Z jednej strony żałowała, że ich ze sobą poznała, a z drugiej, widząc dziewczynki i ich wcześniejszą sielankę, była zadowolona. Samowolnie się uśmiechała.
 Po woli ruszyła w ich stronę. Stanęła za kanapą, centralnie za panem domu. Lekko się pochyliła nad jego ramieniem. Poczuła intensywny, hipnotyzujący i jego charakterystyczny zapach męskich perfum. Zaciągnęła się nim, przymrużając oczy. Chciała go obudzić, mówiąc mu do ucha coś w rodzaju: Śpiąca księżniczko, czas wstawać, ale normalnie nie miała serca. Spał z dziewczynkami tak słodko. Znów się uśmiechnęła i po cichu wyszła do kuchni. W zlewie stała jedna szklanka, więc od razu zabrała się za umycie jej. Chciała ją odłożyć do szafki, ale ta wyślizgnęła się jej z dłoni i spadła na podłogę, rozbijając się na kawałeczki, wydając przy tym głośny brzęk. Alita od razu przykucnęła by pozbierać szkło.

  Obudził go brzęk dobiegający z kuchni. Pomrugał kilka razy, bo się do końca obudzić. Delikatnie odsunął swoje córki, by wstać tak, żeby ich nie zbudzić.
   - Cholera! – usłyszał z kuchni. Wstał i jeszcze zaspany ruszył we wcześniej wskazanym kierunku. Stanął w progu i zauważył kucającą drobną brunetkę, a wokół niej mnóstwo kawałeczków szkła. Dopiero po chwili zauważył, czerwone krople krwi, kapiące z jej dłoni, którą trzymała wyciągniętą nisko nad podłogą, a w drugiej trzymała niewielkie kawałeczki potłuczonej szklanki.
   - Boże Alita, zostaw to. – zerwał się i już był przy niej. Wytrącił szkło z jej drugiej dłoni i pomógł się podnieść. Usadowił ją na krześle i od razu sięgnął po apteczkę. – Teraz może trochę popiec. – mruknął, zabierając się za oczyszczanie rany. Gdy od czasu do czasu syknęła z bólu, ten przestawał na chwilę i spoglądał na jej twarz. – Jak dziecko Ali, jak dziecko. – zaśmiał się, zawiązując supełek na bandażu, owiniętym na jej dłoni, po czym niespodziewanie dla niej ucałował wewnętrzną część jej dłoni. – No, ale już po kłopocie. – uśmiechnął się i znów spojrzał na twarz przyjaciółki, ale tym razem w oczy. Oboje patrzyli sobie w swoje brązowe jak łupina kokosa, tęczówki. Po chwili jednak mężczyzna spuścił wzrok i lekko się uśmiechnął. Wstał i w ciszy zabrał się za dokładne zamiatanie kafelek w kuchni.
   - Dziękuję. – usłyszał ciche. 
   - Nie ma za co. – odparł.
   - Tato, gdzie jesteś? – usłyszeli z salonu głos starszej dziewczynki.
   - Ja do nich pójdę. – dziewczyna wstała i powędrowała do pomieszczenia, gdzie były jej siostrzenice.
Od tamtego momentu w kuchni, panowała dziwna atmosfera pomiędzy nimi. Sami nie wiedzieli dlaczego. To dla nich było dziwne i niewytłumaczone.
 W końcu przybyli wszyscy zaproszeni goście na małe przyjęcie urodzinowe dla Olayi.
Na samym początku Alita zaproponowała coś ciepłego do picia, a Natalia poszła pomóc przyjaciółce.
   - Słyszałam, że umówiłaś się jutro z Benim. – wyszczerzyła zęby.
   - Skąd wiesz? – zapytała zdezorientowana Alita, zalewając kawy wrzącą wodą.
   - Muniz oczywiście musiał się pochwalić tym Fabianowi, a ten powiedział mi. – zaśmiała się blondynka.
   - A mówią, że to kobiety plotkują. – przewróciła oczami i chciała chwycić tacę z kubkami, ale owinięta dłoń bandażem jej to uniemożliwiła.
   - Daj to. – Natalia przejęła od niej tacę. – Tak właściwie to co ci się stało? – zapytała, patrząc na nią podejrzliwie.
   - Stukałam szklankę i się skaleczyłam, zbierając jej kawałeczki z podłogi. – odpowiedziała i wyszła z kuchni, a za nią młoda Torresówna.

 Chwilę później wniesiono tort ze świeczką w kształcie trójki. Wszyscy śpiewali dla dziewczynki ‘sto lat’. Olaya z pomocą siostry i dwójki małych przyjaciół zdmuchnęła maleńki promyk, co sprawiło czwórce najmłodszych największą frajdę. Alita zabrała tort z powrotem do kuchni, by go pokroić. Wzięła duży nóż do prawej ręki, ale było jej nie wygodnie, więc postanowiła spróbować lewą. Po chwili w progu pojawił się David, widząc, że rana na prawej ręce przeszkadza jej w pokrojeniu tortu, a leworęczna nie była, od razu podszedł do niej i niespodziewanie dla dziewczyny, delikatnie złapał za jej dłoń, by wyjąć z niej nóż. Obróciła głowę i znów ich spojrzenia się spotkały. Taka sama sytuacja, jak sprzed kilku godzin.
   - Pomogę ci. – rzekł i zabrał się za krojenie tortu córki. Brunetka zrobiła krok w bok, by zrobić miejsce przyjacielowi. 
__________________________________________
W końcu napisałam ten rozdział! Ufff ! 
Dziś meczyk! Uwzględniam wygraną Barcelony, bo nikogo inneg przecież ♥
Ps. Status po meczu - podły ; (

11 komentarzy:

  1. o tak, meczyk na zakończenia dnia dobra rzecz <3
    Ahh, czyżby już coś ten teges między nimi? :DD
    I hope so!
    Czekam na nowość :*

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny rozdzial :> umowila sie z tym Benim ale miedzy nia a Davidem zaczelo iskrzec. ? :) jestem ciekawa jak to sie dalej potoczy :* pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział jest na serio świetny! bardzo podobają mi się te akcje, w których Alita i David byli tak blisko siebie. pomiędzy nimi iskrzy coraz bardziej. nie mogę się doczekać, gdy dojdzie do konkretnych momentów. tylko nie potrzebnie pojawił się ten Beni. już nie lubię tego gościa! czekam z niecierpliwością na kolejny!
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten Beni mi się nie podoba od razu jest u mnie na straconej pozycji ;D (nie wiem czemu)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się też jakoś ten Beni nie podoba... Też nie wiem dlaczego :) A te momenty z Davidem i Alitą są ekstra! Czekam na ciąg dalszy xD Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa, co wyniknie ze znajomości Ality i Beniego. Wydaje mi się, że ona nie do końca jest obojętna Villi, a na horyzoncie pojawił się drugi adorator. Widać, że poniekąd zbliżyli się do siebie, oby tak było częściej.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. I znowu z poślizgiem... Wybacz.
    Fajny rozdział :) Widać, że pomiędzy Davidem a Alitą zaczyna coś się zmieniać. Oczy zwierciadłem duszy :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Beni wydaje się fajnym chłopakiem, ale i tak mam nadzieję, że pomiędzy nimi nie wyniknie nic więcej poza przyjaźnią. Mam wrażenie, że Alitę z Davidem coś do siebie ciągnie ;> Oby było tak dalej ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Robi się more entusiastic...

    OdpowiedzUsuń
  10. Z racji tego, że świetnie piszesz, nominowałam cię do Liebster Blog Award. Wszystkie informacje znajdziesz na moim blogu: http://big-time-rush-epic-opowiadanie.blogspot.com/ Pozdrawiam ;**
    ~Epic Rusherka

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz świetny styl :) I ten Beni, taki jest, taki... ciężko mi go określić :P

    Informuj mnie (gg: 144866)
    http://zwariowane-uczucia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń